22:33
Sobota.
Dupna sobota.
Zmarnowana sobota.
Teoretycznie to nowość.
Praktycznie jest tak coraz częściej.
Zostałam jebanym nołlajfem. Rawrrrr.
Wszystko się spieprzyło. Zaczynając od szkoły, poprzez moje kontakty z ludźmi, zakończywszy na moich uczuciach i takich tam. Niby nie wszystko stracone. Mogę jeszcze coś uratować. Problem w tym, że mi się nie chce. Najlepiej niech już wszystko do końca się zjebie.W tedy przynajmniej będę mogła wszystko ułożyć od początku. Tak jak chce. Po za tym nie ma sensu ratować jednego kawałka swojego życia, mając świadomość, że on będzie tylko ranił. Przypominał o tym co złe. Najlepiej usiąść z herbatą i dobrą książką na łóżku i pozwolić, aby wszystko toczyło się własnym torem. Będzie mniej bolało. A Ty chociaż na moment zapomnisz o swoich problemach.
W sumie to się boję. Boję się cały czas. O wszystkich. Szczególnie o parę osób. Zabawne. Jestem w stanie zrobić dla tych osób wszystko. Najgorzej jest ze świadomością, że nic nie da się zrobić. Po prostu nic. Jedyne co możesz, to usiąść obok nich i powtarzać te fałszywe zapewnienia, że wszystko będzie dobrze. A czasem nawet tyle nie możesz. I w tedy czujesz się tak beznadziejnie, że masz ochotę skoczyć z mostu i pod pociąg z myślą, że to coś zmieni. Ale nie zmieni nic. Będzie tylko jeszcze więcej cierpienia i łez.
Czuje się zajebiście z faktem, że sypiam coraz mniej. Dzisiaj tylko pięć godzin. Wczoraj jakieś siedem. Niby nic, ale tak to się zaczyna. Czuje, że bezsenne noce są coraz bliżej. Nienawidzę ich. To znaczy w wakacje one są dobre. No bo wiadomo, wolne, więcej czasu i tak dalej. Ale w roku szkolnym.. Leżysz i przez ponad siedem godzin gapisz się w sufit próbując zrozumieć życie. A w słuchawkach melancholia. Zawsze tak jest.
Mam naryte w głowie. O uczuciach już nawet nie wspominam. Po prostu... potrzebny mi jest ktoś, komu będę mogła się wygadać. Najlepiej gdyby to był ktoś obcy. Swoim "przyjaciołom" nie mam ochoty nic mówić. Po prostu. Ah, to zajebiste uczucie pustki. Cały czas. 24/24 siedem dni w tygodniu. I jeszcze kilka innych.
Powiedz mi dlaczego tak ma być,
Że liczę każdy dzień
I w każdym mam te same łzy.
Powiedz mi, kto dał im prawo walk,
Na baczność stawiać sny,
Zapiąć mnie w brązowy pas.
Jeszcze dzień wyjdę stąd
Rzucę bagnet, rzucę broń,
Przeskoczę każdy mur
Jeszcze dzień wyjdę stąd
Przeskoczę każdy mur
Kiedy ogarnia mnie rozpacz, mam ochotę rzucić to wszystko, wyjść, pobiec przed siebie, donikąd.
~ Pamiętnik Narkomanki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz